piątek, 18 października 2013

90 interaktywnych cykli Słonecznych


Zapraszam państwa serdecznie na nową stronę zajmującą się tym jak i innymi tematami powiązanymi z nieznanymi zjawiskami, parapsychologią, ufo, atronomią, zakazaną archeologią, adres tego nowo otwartego portalu to: http://argonauta.pl/

"Badanie rzeczywistości" jest pojęciem bardzo ogólnym i mało precyzyjnym, lecz taka nazwa chyba odpowiada najlepiej skierowaniu uwagi na określone problemy jakie człowiek napotyka w "tym wymiarze", będąc tu tylko przelotnie, do momentu rozpadu ciała biologicznego. Nasze "bytowanie tutaj", na tej planecie, trwa zaledwie 80-90 cykli słonecznych, średnia długość życia biologicznego ciał ludzkich jest więc bardzo krotka. Jesteśmy częścią tajemnicy cudu życia biologiczno-informatycznego, zwanego także świadomym, właściwie wszystko jest niepoznawalną zagadką, materia jest czymś nad czym się głowią od wielu tysięcy lat ludzie poszukujący odpowiedzi. Dzisiejsza cywilizacja kolejny raz na przestrzeni ostatnich wieków próbuje znaleść rozwiązanie tego problemu. Z czego składa sie rzeczywistość, z jakich elementów, jakie siły działają w świecie mikro i makro, ich oddziaływania są ciągle nierozpoznanymi fenomenami, mechanika kwantowa wydaje sie wielce skomplikowanym narzędziem, którę jest tylko kolejną próba opisu świata aktualizowanego w nas, w naszym wielce skomplikowanym świecie impulsów zmysłów, świadomości, umysłu i ducha. Przebywający "tu" 70 cykli słonecznych pewien badacz Paul Henri d'Holbach okreslil zjawisko zwane materią jako: "będące w ogólności wszystkim co pobudza nasze zmysły",czyli moglibyśmy ją zdefiniować jako: fizyczne byty obiektywnie istniejące w naszym aparacie informatyczno-cielesnym zmysłów. W świat tak rozumianej materii wchodziłyby obiekty/przedmioty makroskopowe (w tym organizmy) cząstki elementarne, pola grawitacyjne, elektromagnetyczne i sił jądrowych, a także antycząstki (antymateria) i inne obiekty fizykalne(antymaterialne) w tym takie których jeszcze nie poznaliśmy (duchy,demony, istoty innowymiarowe), w takim układzie świat wydaje sie jeszcze bardziej niezwykły i jednocześnie bardziej skomplikowany.

By bardziej starać sie opisać zjawisko materii, musimy "zejść" niżej do świata określonego w systemie mechaniki kwantowej i dalej do informacyjnego opisu wszelkich zjawisk. Moglibyśmy wprowadzić nowa definicje o nazwie "nieokreśloności Haisenbergerowskiej informacji" lub "nielokalności zjawisk informatycznych układu poznawczego" taka definicja przysługiwała by tym którzy zajmowaliby sie zagadnieniami samej informacji w układach kwantowych, byliby nimi naukowcy oraz ludzie zajmujący sie przetwarzaniem informacji. Proces rozbijania informacji na różne składowe mógłby być/jest psychiczno-duchowym zjawiskiem odpowiadającym fizycznie istniejącym w tej rzeczywistości materialnym urządzeniom zwanym akceleratorami cząstek elementarnych/zderzaczami czastek. Mózg jest fizycznie elementem rzeczywistości, a niematerialny umysł byłby w tym układzie "inteligencją naukowców/energią akceleratora" Miejscami na których sie przygotowuje "naukowców od rozbijania informacji" byłyby Uniwersytety o kierunku filozoficznym.

Instytucje te wykorzystują "urządzenia innowymiarowe-umysłu-umysł" do przetwarzania informacji, jej rozbijania i badania, czy wreszcie do przekształcania jednej informacji w drugą (wnikoskowanie), naukowcy ci są potencjalnie bardzo dobrze przygotowanymi inżynierami "informacji kwantowej" i jej wpływu na świat psychiki człowieka, na świat zjawisk psychicznych.






Einstein twierdził, że czas i przestrzeń nie są dwiema oddzielnymi i absolutnymi rzeczywistościami, które postrzegamy zwykle jako potężne i niezmienne struktury, mieszczące w sobie nas i nasz

świat. Tworzą one raczej jedną całość, która rozszerza się, kurczy i zakręca, bez przerwy zmieniając kształt, niczym rzeka w swoim przebiegu od źródeł aż do morza, wspomniana „rzeka" czasu-przestrzeni nie jest wcale czymś „trwałym i rzeczywistym", ale stanowi jedynie konstrukcję - przydatną fikcję stworzoną przez ludzki umysł !. W innym referacie, traktującym o promieniowaniu elektromagnetycznym, Einstein przedstawił pewne szczególne cechy cząstek subatomowych, nazywanych „kwantami", co ostatecznie wykazało, że na pewnym poziomie nie jesteśmy ani złożeni z tak zwanej materii stałej, ani też materia ta wcale nas nie otacza ! Jest raczej tak - co udowodniło jego własne epokowe równanie E = mc2 i jak wykazała teoria kwantów - że ostatecznie tkwimy w czymś, co nie jest stabilne, ale stanowi formę energii, o której niewiele wiemy !
http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/05/co-jest-grane.html
Einstein był w stanie mentalnie

„uwolnić" wszystko i postulować, że nie istnieje we wszechświecie żadna rzecz, która pozostawałaby w spoczynku. Wszystkie cząstki, atomy, planety, gwiazdy, galaktyki, a także my sami - wszystko to

nieustannie się porusza, ale ruch jednej rzeczy może byc opisany wyłącznie w odniesieniu do ruchu innej.



Heraklit ze wspomnianego wcześniej przedpotopowego Efezu (przebywał "tu" około 80 cykli słonecznych) stwierdza dlatego, że:

"...Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, bo juz inne napłynęły w nią wody...", choć są i inni co twierdzą, że nawet raz nie można do niej wejść !


W przestrzeni nie istnieją ani kierunki, ani granice - nic, do czego można by cokolwiek odnieść.
Położenie jednego obiektu, będącego w ruchu, może być odniesione jedynie do drugiego, który także pozostaje w ruchu, i który sam może być zlokalizowany wyłącznie w odniesieniu do jeszcze innych obiektów. Przestrzeń jest więc „niczym innym jak relacją istniejącą pomiędzy obiektami". Nasze „prostackie" czy też kalendarzowe poczucie czasu wynika oczywiście ze zmian pór roku oraz przechodzenia nocy w dzień, co zapewnia ruch Ziemi wokół Słońca. Nasze „doskonałe" bądź też zegarowe poczucie czasu opiera się z kolei na obserwowaniu ruchu słońca po niebie - każda godzina od świtu do zmierzchu równa jest łukowi wyznaczonemu przez ruch słońca na niebie i kąt 15 stopni. Tak więc to, co nazywamy czasem, jest niezaprzeczalnie związane z ruchem obiektów, jakie nazywamy przestrzenią ich ruchu. A zatem nie istnieją w rzeczywistości dwie odrębne jednostki, które zwykle nazywamy czasem i przestrzenią, ale jedno tzw. kontinuum czasoprzestrzeni. W tym kontinuum czas daje „czwarty" wymiar trzem znanym wymiarom przestrzeni: wysokości, szerokości i długości. Tym sposobem czas, będąc uzależnionym od ruchu obiektów w przestrzeni, które mają znaczenie tylko w odniesieniu do siebie, jest także względny.

Czas wydaje się jednak tylko rozkładaniem się i łączeniem materii, zmianą, a wreszcie stanem informacji. Słowa to podstawowy środek porozumiewania się. Ale siła rozumowania Einsteina - i całej fizyki - leży w matematyce, która sprawia, że kwestie te dają się potencjalnie weryfikować z wielką i użyteczną dokładnością. Pojęcie czasu oczywiście jest o wiele bardziej skomplikowane i pozwólcie, że użyję kolejny raz słowa tajemnicze.

Z klei pojęcie jest czymś tak elementarnym, że nie można go opisać za pomocą innych doświadczeń, tak jak nie można doznań wzrokowych opisać za pomocą doznań słuchowych, ani jakichkolwiek zresztą.

Teoria ewolucji to wielke zwiedzenie ludzkosci - dr Thomas Kindel



[...]Dr Helmut Schmidt, wykształcony w Niemczech fizyk i elektronik pracujący w Boeing Aircraft w Seattle, w stanie Waszyngton,prowadził badania nad aktywnością cząstek na poziomie

subatomowym. zgodnie ze współczesną teorią kwantów w aktywności cząstek, z których składa się atom, występuje - jak uważają dziś naukowcy - przypadkowość. Będąc najdrobniejszym z wyobrażalnych elementów, każda cząstka przemieszcza się w olbrzymiej próżni subatomowej przestrzeni,

wykonując „całkowicie nieprzewidywalne skoki". Schmidt zdecydował się wykorzystać tę przypadkowość aktywności cząstki dla celów eksperymentalnych, budując urządzenie, które zamieniałoby

nieprzewidywalną aktywność „skoków kwantowych" w pewien rodzaj prawdopodobieństwa, jakie osiągamy poprzez rzucanie monetą, aby zobaczyć, czy wyląduje ona na ziemi zwrócona do góry orłem, czy reszką. Źródłem skoków kwantowych w doświadczeniu Schmidta był radioaktywny stront 90, który po upływie 30 lat spontanicznie i w całkiem nieprzewidywalny sposób rozpada się na cząstki. Dla swojego „miotacza monet" użył on dwóch przyrządów: licznika Geigera, który pokazywał mu, kiedy zachodzi rozpad i uwalniana jest cząstka, oraz elektronicznego przełącznika o wysokiej częstotliwości,

który oscylował milion razy na sekundę pomiędzy dwiema możliwymi pozycjami: „orła" i „reszki". Jeśli cząstka była uwalniana dokładnie w chwili, kiedy przełącznik znajdował się w pozycji „orła" albo „reszki",

zapalała się jedna z czterech żarówek. Zadaniem osób testowanych przez Schmidta było odgadnięcie, czy

zapalą się żarówki po prawej (orzeł) czy też po lewej stronie (reszka). Zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa szanse trafienia powinny być równe odpowiedziom błędnym. Ale pośród stu osób, jakie uczestniczyły w badaniach, Schmidt odkrył troje - gospodynię domową, medium spirytystyczne i kierowcę ciężarówki - których przewidywania dość znacznie różniły się od tego, co wynikałoby z rachunku prawdopodobieństwa. Powtórzenie testów na wspomnianych trzech osobach

w ponad 60 000 prób dało wynik, którego statystyczne prawdopodobieństwo wynosi jeden na sto milionów. Jak odkrył to laureat Nagrody Nobla, Werner Heisenberg, formułując swoją słynną zasadę nieoznaczoności, natura rzeczywistości napoziomie subatomowym określana jest przez naturę człowieka-obserwatora, a także rodzaje instrumentów i teorii, jakich używa on do swoich obserwacji. Kiedy Heisenberg zademonstrował to matematycznie, prawie niemożliwe było ujęcie tych dziwacznych połączeń w słowa. Obecnie wydawało się, że ów niezwykły związek pomiędzy obserwatorem a obserwowaną cząstką został w końcu ujawniony i zademonstrowany - chociaż sposób, w jaki to się odbywało, nadal owiany był tajemnicą [...]

o interaktywnej rzeczywistości było pisane tutaj:

http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/08/mechanika-kwantowa-starozytnych.html



Naukowcy z teorii informacji zapożyczyli ideę, że wszelkie dane wymagają określenia tzw. stosunku natężenia sygnału do wszechobecnego szumu.
Brier i Tymiński doszli do wniosku, że skoro teoria informacji ma zastosowanie do wszystkich rodzajów przesyłanej wiadomości - przekazywanej zarówno przez maszyny, jak i organizmy żywe to informacja może ogólnie rzecz biorąc stanowić bardzo słaby sygnał, który dociera do nas wszystkich, albo też do większości z nas, ale który zatopiony jest zwykle we wszechobecnym szumie, co uniemożliwia jego odczytanie i zapamiętanie.

(Szum informacyjny - nadmiar informacji utrudniający wyodrębnienie informacji prawdziwych i istotnych)




Celem moich badań jest rozpoznanie uwarunkowań sprzyjających kontemplacji, rozumianej jako słuchanie głosu Super Stwórcy Wszechświata poprzez jego wspaniały "wynalazek": przyrodę i wszystko co jest żywe. Doświadczanie tajemnicy nie ogranicza się tylko do wyjątkowych krajobrazów natury. Również w "krajobrazach" codziennych możliwe jest usłyszenie głosu Stwórcy. Sprzyja temu rozwinięta wrażliwość estetyczna, wiara, czyste serce, wyciszenie, moralność, etyka. Krajobraz posiadający cechy wyższej łączności może sprzyjać rozwojowi kontemplacji. Aktywne słuchanie i zachwyt na pięknem powinny prowadzić do działania na rzecz zachowania piękna natury, która sprzyja doświadczeniu sygnałów pochodzących od Wyższej Istoty. Część z "naukowców" zwanych chrześcijanami nawiązuje kontakt w miejscach kultu określanymi słowem Kościół.

"...Wtedy rzekł: "Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!" A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: "Co ty tu robisz, Eliaszu?..." 1 Ks. Królewska 19:11
http://popotopie.blogspot.co.uk/2013/06/wymiar-ludzi-inny-wymiar-czowieka.html


Gdy wspaniały mistrz kilka lat temu odszedł z tej rzeczywistości do innego wymiaru to została mi w pamięci informacja o tym jak odbierał wrażenia, wielokrotnie podkreślał, że walory estetyczne wyrażające się w naturalnym pięknie przyrody dają człowiekowi wewnętrzny pokój, wzbogacają ludzką duszę spragnioną harmonii..., oto co powiedział o "rzece" rzeczywistości:

„Cisza gór i biel śniegu mówią nam tu o Bogu, zachęcają do kontemplacji, która jest nie tylko główną drogą wiodącą do spotkania z Tajemnicą, ale i warunkiem humanizacji naszego życia i wzajemnych stosunków między ludźmi. Odczuwamy dziś wielką potrzebę zwolnienia szalonego nieraz tempa naszego codziennego życia. Obcowanie z naturą, z jej pięknem i spokojem, przywraca nam siły i pogodę ducha. Kiedy jednak ogarniamy wzrokiem cuda stworzenia, powinniśmy zarazem wchodzić w samych siebie, w głąb serca, przenikać do wnętrza własnej osoby, gdzie możemy przebywać sam na sam z własnym sumieniem. Tam przemawia do nas Bóg, a dialog z Nim przywraca sens życia.”







Tym czym jest dla nas prawda to "doswiadczenie" przez nie wiemy ze jestesmy i doswiadczamy-żyjemy naprawdę. Doświadczamy świata, innych osób na prawdę !

Nie mówię, aby wierzyć we wszystko, co popadnie, bez ograniczeń, ale pozostawać przy samej pewności doświadczenia tajemnicy. Nie wiemy, czy rozmawiając z bliskimi nam ludźmi mówimy do osób, czy jedynie do zbiorów naszych doświadczeń wzrokowych, słuchowych, dotykowych, zapachu, rzadziej smaku. Ale serce by nam pękło, gdybyśmy nie wierzyli, że to są jednak prawdziwe osoby. Mamy pewność, ta jest wyższym doświadczeniem, wiemy i jestesmy pewni, że "tam po drugiej stronie" stoją, rozmawiają z nami prawdziwi ludzie, są ludzmi i doświadczają tak jak my miłości, problemów i tajemnicy istnienia znajdując się "tu", na tej planecie...

Pozostaje nierozwiązanym jednak problem, czy istoty duchowe są realne, czy istnieją tylko w naszych głowach ?
Pewien system informacyjny zwany monizmem określa substancje-materie jako mające cechy zarówno cielesne jak i duchowe(Baruch Spinoza), inny odłam tego systemu, bardziej interesujący, twierdzi że ani dusze ani ciała nie są substancjami, że są układami elementów mogących być treściami świadomości (David Hume), jakby tego nie określać byty niematerialne (duchowe) mogą istnieć gdzieś-tuż obok-w innej rzeczywistości nie odbieranej przez nasze materialne zmysły skonstruowane do innych zadań.



Skoro bowiem słowem wyrazić świata się nie da, to może innymi zmysłami? Może słuchając tylko i oglądając?

Obecności Super Tajemniczej Istoty można doświadczyć także w pospolitych, wiejskich krajobrazach. Słuchając brzmienia przyrody, bądź zatapiając się w ciszy lasu obcujemy z tym czymś co ciężko wyrazić słowami. R. Kapuściński (2002) pisał: „Gdy się idzie przez pola z Nałęczowa do Wąwolnicy, słychać, jak ziemia śpiewa. I nie jest to tak, że gdzieś rozlegnie się jakiś samotny głos, a gdzieś później, w innym miejscu inny. Śpiew słychać zewsząd z pól, ze wzgórz, z mijanych zagajników. Ziemia śpiewa głosami ptaków, ale ptaków nie widać, bo świeci słońce, jest upał i kryją się one w cieniu miedz, moszczą w bruzdach, buszują w wysokich zbożach. Ten śpiew nie milknie ani na sekundę. Z obu stron drogi dobiegają nas świergoty i trele, soprany i alty, nucenia, szczebiotania. Przez cały czas z ziemi unosi się donośna muzyka – wielostrunna, wielogłosowa kantata na ptasi chór i orkiestrę, która uprzyjemnia nam wędrówkę. ...Do tego wąwozu można wejść albo od ulicy Chmielewskiego, albo Głowackiego. Wrażenie jest takie, jakby się przekroczyło próg ogromnej katedry. Wysokie nawy z masywnych pni dębów i buków, na tych nawach opierają się wyniosłe, szerokie sklepienia z konarów i gałęzi. Poprzez gęste liście, jak przez misterne witraże opada na nas rozsypane, rozproszone światło słoneczne. Panuje jakaś uroczysta, podniosła cisza. Świat poza tym wąwozem katedrą przestaje istnieć. A tu, wewnątrz, także nikogo – ani ludzi, ani zwierząt.

Tylko ta nieruchoma, zielona pustka. Gdyby wszedł tu ktoś, kto potrafi się modlić – zacząłby się modlić.”

Krajobraz oddziałując multisensoryczne i tworząc wyjątkowy nastrój wzmacnia odczucie innowymiarowej tajemnicy. Stwórca przemawia przez barwy, brzmienie i zapachy przyrody, ale od nastawienia człowieka zależy czy usłyszy głos tajemniczej Istoty i jak to doświadczenie wykorzysta.  


 







Żyjemy w świecie w którym przepływ informacji odbywa się bardzo szybko. Świat jest nastawiony na przekazywanie i na zdobywanie informacji, nie chce tracić czasu na słuchanie tajemnicy Stwórcy Wszechświata. Aktywne słuchanie rozwija, dodaje nową jakość do naszego życia. Musimy nauczyć się utraconej zdolności słuchania, wyczulić nasze "ucho" na wspaniały świat "dźwięków" wokół nas, na tajemnicę istnienia. Dźwięk może pomóc zrozumieć miejsce, ułatwić orientację, ożywić przestrzeń publiczną, sprzyjać odpoczynkowi, wzmacniać doznania estetyczne.

Dzisiaj postuluje się także powołanie ekologii ciszy uwrażliwiającej na ciszę wokół nas. Aby usłyszeć ciszę konieczne jest jednak zatrzymanie, bo jak zauważa R.Kapuściński (2004) „Kiedy się spieszysz, nic nie widzisz, nic nie przeżywasz, niczego nie doświadczasz, nie myślisz! Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy, stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza.”


"...Mówię do nich w przypowieściach dlatego, że patrząc, nie widzą, a słuchając, nie słyszą ani nie pojmują.."

Mt 13,10-17




Benedykt XVI zwrócił uwagę, że „człowieka trzeba na nowo nauczyć zachwytu, dostrzegania autentycznego piękna, objawiającego się w rzeczach stworzonych.” Pełnej kontemplacji przyrody sprzyja rozwinięta wrażliwość estetyczna, wiara, czyste serce, wyciszenie.



P.S. Wszystkim życzę co najmniej 100 cykli słonecznych !

http://popotopie.blogspot.com/2013/10/ewolucja-czy-stworzenie.html

Odnośnie tajemnicy wieku Ziemi oraz wszechświata to zapraszam na niezwykle ciekawy film w tej tematyce pod tym adresem:
Chuck Missler Stwarzanie i upadek Czlowieka czesc 03
https://www.youtube.com/watch?v=b7O8cbu5Bh4&list=UU25z0zGhR3HcQd4Di5sftyQ


1 komentarz:

  1. Zgadzam się, Ziemia śpiewa...
    Przypomniała mi się w tym momencie przeczytana jakiś czas temu informacja o eksperymencie obserwacji życia w odizolowanej od otoczenia enklawie. Miało to związek bodaj z programowaniem kolonii ludzkich na obcych planetach. W tej enklawie znalazły się wszelkie niezbędne do życia pierwiastki, rośliny, woda, odpowiednia temperatura, światło itd. Ale rośliny z jakiegoś powodu nie rosły jak należy, nie plonowały. Eksperyment dopiero udał się wówczas, gdy do enklawy dostarczono owady i ptaki :)
    Czyli - jednak - śpiewa!

    OdpowiedzUsuń